„Projekt Sextus Elementum” – Oskar Łuczyński

Projekt Sextus Elementum [wybrane wpisy z dzienników kategorii A Programu Inicjacji Technologii Naturalnej terenów Anihilacji poziomu IV]

„Na początku były woda ziemia, ogień, powietrze i eter, który otulał je wszystkie.
I to było dobre.
Potem pojawił się człowiek.
I nawet Bóg uważał, że to było bardzo dobre.”

fragment przemowy Przedstawiciela Zarządu Projektu Sextus Elementum

[Tydzień III; faza przygotowawcza]

Ponad dwa tygodnie temu zaczęliśmy wdrażać w życie reformację terenów ekumenicznych i kilku anekumen. Dziś popatrzyłem na swój zespół i dopiero dotarło do mnie, jak wiele wyzwań postanowiono przed nami. Czuję ogromny ciężar, przyjmując na siebie odpowiedzialność za ochronę i rozwój fauny oraz flory. To całe królestwa, które trzeba uratować. Które mogą uratować nas.

Sztab specjalistów opracowuje obecnie plan zachowania bioróżnorodności, zarówno na obszarach objętych projektem, jak i poza nim. Wszyscy jesteśmy połączeni i zależni od siebie, ale mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest zadbanie o najmniejszy organizm w najdalszym kącie świata. Zależy nam nam na zachowaniu naturalnych rezerwatów oraz stworzeniu kontrolowanych środowisk, gdzie będzie możliwa nieinwazyjna modyfikacja poszczególnych gatunków i osobników. Tworzymy trzy niezależne plany we współpracy z katedrami geografów, inżynierów technologii nowoczesnych i medycyny tech-bio. […] Rankiem, razem z Omate i Rozzusem – głównymi medykami akademii – ustaliliśmy plan działania na kolejne dziesięć lat. Raport obejmuje 40–stronicowy dokument, załączony do niniejszego wpisu. Ciekawy wydaje się projekt analizy archaicznych ksiąg i licznych, często lokalnych wizji medycyny alternatywnej, w celu uzyskania i wzmocnienia leczniczych działań roślinności z różnych stron świata. Obszerna wiedza z tego zakresu po raz pierwszy zostanie zebrana i przeanalizowana przez tysiące algorytmów Centralnego Systemu Informacji, poczynając od kategorii ogólnych, przez występowanie, pozyskiwanie i właściwości wszystkich znanych odmian ziemskiej flory, aż po szczegółowe zagadnienia i niezliczone procesy zachodzące w organizmach żywych. […] Czuję w kościach, że to będzie przełom. Że ludzkość w końcu odnajdzie swoje miejsce ziemskiej istoty.

– Matonij Rulow, Katedra Biologii / Syneria

[Tydzień LIV; faza przygotowawcza]

To był ciężki dzień. Budowa osiedla opóźniała się. Kolektory słoneczne, które zamontowaliśmy jako pierwsze były bezużyteczne. Od dwóch tygodni padało, kondensatory energii nie zostały jeszcze zainstalowane, podobnie jak platformy wodne, zamieniające krople deszczu w czystą energię […] Rok temu Lolo śmiał się, gdy chciałem budować domy z odpadków. On i Coral nalegali na ekologiczne, nowoczesne domy, bo przecież funkcjonalność i estetyka to podstawa. Pamiętam, że nie rozmawialiśmy ze sobą przez dwa tygodnie, choć teoretycznie byliśmy zespołem. Spotkaliśmy się w Jungle, lokalnym ośrodku kultury i rozrywki. Kompleks jest ogromny, zajmuje prawie 1/3 terenu Suntiago. Pech chciał, że oboje byli w barze, do którego się właśnie wybierałem. Popatrzyliśmy na siebie spode łba. Pomyślałem, że najlepiej będzie jak wrócę do swojej kwatery i tak też zrobiłem – o piątej rano z Carol po lewej, a Lolo po prawej stronie. Następnego dnia usiedliśmy razem i dokonaliśmy niemożliwego – połączyliśmy nasze projekty w SpacePlace. Pierwsze osiedle w Suntiago miało swój wstępny szkic.

Wyciągnąłem dziś statystyki. Prawie 60% “śmieci” posłużyło jako budulec. Koszty utrzymania są szacowane na sumy o 80% niższe od dotychczasowych standardów. Jak już postawimy kondensatory i panele, wytworzona energia powinna stanowić 140% zapotrzebowania mieszkańców.

A to wszystko w zaledwie rok.

– Leon Król, Naczelny Inżynier Projektu / Suntiago

[ Rok XVI; faza przejściowa – etap 1]

Mam na imię Maria. Mam 10 lat. Mieszkam z bratem i rodzicami w Ands. Wczoraj byłam na wycieczce w zoo. Bardzo mi się tam podobało, bo uwielbiam zwierzęta. Kiedyś, jak będę dorosła to będę pracować w Naturalnych Rewirach Ochrony – jak moja mama. Dba żeby zwierzątka i ich domy były bezpieczne. Tutaj w zoo to tylko hologramy, ale rodzice obiecali, że jak będę grzeczna to pojedziemy w podróż Rewirem Lasu Tropikalnego. Podobno można tam spotkać żywego szympansa, jaguara a nawet tęczowe papugi! Dziś pani Pomye powiedziała, że mój rysunek tygrysa jest bardzo ładny i dlatego wyświetlimy go na jednej ze ścian sali, żeby każdy mógł go widzieć. Nazwałam go Kiki i postanowiłam zabrać jego rysunek na wycieczkę do rewiru. Mama mówi, że będziemy musieli uważnie obserwować wszystko, bo zwierzęta można tam zobaczyć wszędzie! Już nie mogę się doczekać!

Maria, Uczennica Nauk Teoretycznych i Praktycznych I stopnia, Pierwsze Pokolenie / Ands

[Rok XVIII; faza przejściowa – etap 2]

Dziękuję Bogu, że mogę być naocznym świadkiem tej cudownej przemiany […] Ku uciesze mych oczu natura odzyskała dawny blask. Piękno, które większość z nas znała już tylko z legend i bajek.

Ku uciesze mego serca… ludzie odzyskali swoje człowieczeństwo. Połączył nas wspólny cel. Nawet tu – w Wilczych Górach, dzień w dzień stawiamy czoła sztuce kompromisu i współżycia z siłami natury, jednocześnie uznając ją za równą nam, jak i czyniąc ją sobie podwładną. W szczególny sposób chcieliśmy pozostawić przyrodę dziewiczą w swym jestestwie, dlatego technologia, którą tworzymy nie jest tu widoczna gołym okiem, lecz skondensowana do najbardziej zaawansowanych form, niezakłócających pradawnych tradycji życia codziennego.

Leonard, kapłan/ Wilcze Góry

[Rok XXX; faza właściwa]

Ćwierć wieku temu rozpoczęliśmy przedsięwzięcie, które miało odmienić oblicze Ziemi. Całej Ziemi. Naszej Ziemi. Obecnie dotarliśmy do miejsca gdzie dotychczasowe Obszary są już na tyle rozwinięte i samowystarczalne, że nadszedł czas na dalsze kroki i kolejne wyspy pro -żywiołowej reorganizacji. Postanowiliśmy stworzyć nowe Obszary, by wszyscy ludzie mieli szansę na lepsze dziś i lepsze jutro. Wierzę, że przyniesie to wymierne korzyści wszystkiemu co żyje […]

– Carlo Imago, II Przedstawiciel Zarządu Projektu SE/ Capitol

Yailee czytała kolejne wpisy nie wierząc własnym oczom. W jej głowie boleśnie pulsowało słowo KŁAMSTWO. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że jej bransoleta migocze na czerwono jak opętana. Zwinęła tubę z dziennikami, wciskając ją na samo dno torby. Szła prawie biegnąc, przez co jej śnieżnobiała szata trzepotała na powietrzu. Yailee miała wrażenie że ściąga na siebie nadmierną uwagę. Usilnie starała się iść pewnym krokiem, ale gdy tylko o tym pomyślała, nogi zaczęły jej się plątać niczym u nowo narodzonego urlaka. W końcu skręciła za róg i ze ściśniętym gardłem przeszła przez pola skanerów biometrycznych. Wirtualne czytniki skanowały ciało Yailee milionem wiązek. Gdyby choć jedna z nich wykryła jakąś nieprawidłowość byłoby po niej. Plan, który Legiony opracowywały przez kilka lat zakończyłby się porażką. Przełknęła głośno ślinę. Obok niej przeszły dwie osoby, a ona nadal czekała. Android stojący na straży zaczął się jej przyglądać. Spuściła wzrok, unikając kontaktu. Następna osoba przeszła przez czytnik, a ochroniarz ruszył w jej stronę. Odruchowo wsunęła rękę do torby szukając w niej swojej broni. Jej palce wyczuły znajomy kształt i zacisnęły się na rękojeści w chwili, gdy strażnik zastąpił jej drogę do wyjścia. Drogę ucieczki. Wzięła głęboki wdech, gotowa zrobić wszystko byleby się stąd wydostać.

Mijały kolejne sekundy, aż w końcu pole czytnika zabrzęczało i zaświeciło się na zielono. Strumienie blokujące przejście wyłączyły się. Yailee zrobiła niepewny krok w przód, jakby słupy prądu miały nagle wystrzelić i ją porazić. Przekroczyła próg bramki, ale android nawet nie drgnął. Wyglądał niepozornie, ale wiedziała, że bardzo ławo może się stać śmiercionośną bronią. Coraz bardziej pragnęła opuścić to miejsce. Poczuła ból w dłoni i zdała sobie sprawę, że nadal ściska w niej swoje błyski.

Ochroniarz poruszył się, ale ona była już przygotowana. Ustawiła się w pozycji do ataku, opierając ciężar ciała na lewej, silniejszej nodze. Jeszcze mocniej zacisnęła palce na diamentowej stali i wydając dziki okrzyk rzuciła się przed siebie. W tym momencie strażnik usunął się na bok, a ona z impetem runęła na podłogę. Poczuła przeszywający ból w ramieniu, które nagle stało się niewładne. Gate – bo tak nazywał się android – popatrzył na nią obojętnie i wrócił na swoje miejsce. Yailee podniosła się powoli i na trzęsących się nogach wyszła z budynku. Gdy minęła kilka skrzyżowań, upewniła się, że jest sama i zerwała z siebie szatę, wrzucając ją od razu do stojącego nieopodal recyklatora. Padła na kolana, przyciskając zwichniętą rękę. Jej ciałem na zamian wstrząsały torsje i dreszcze. Spojrzała na bransoletkę, weryfikując swoje funkcje życiowe. Wpisała kod i od razu poczuła rozchodzącą się w jej żyłach omię. Po chwili panika ustąpiła. Dziewczyna była spokojna, ale wciąż oszołomiona. Chwyciła torbę i już miała wstać, kiedy poczuła na swoim gardle ostrza.

– Ty jesteś Yailee?

Kiwnęła odruchowo głową, rozcinając skórę na szyi.

– Pójdziesz ze mną.


Utwór dostępny jest na licencji Creative Commons CC-BY-SA 4.0